Zabezpieczenie motocykla przed skutkami upadku

czwartek, 30 maj 2013 19:39 Opublikowano w Porady

crashpady motocyklMoment nagłego rozszczepienia się z maszyną w ruchu postępowym a następnie widok jej sunącej w nienaturalnej pozycji poziomej w snopie iskier nie należy do przyjemnych, zwłaszcza, gdy przytrafia się na oczach wielu świadków. Ktoś kiedyś zauważył przedziwną korelację, pomiędzy stabilnością motocykla a liczebnością widowni i chyba można doszukać się w tym ziarenka prawdy, biorąc pod uwagę skłonność do podejmowania większego ryzyka w tychże okolicznościach.

 

 Widmo upadku na kompletnym odludziu, dziesiątki kilometrów od najbliższych skupisk cywilizacji, zdaję się napełniać jeszcze większą grozą niż perspektywa zranionej dumy. W obydwu tych przypadkach może udać nam się wyjść z twarzą z opresji, gdy w miarę szybko podźwigniemy maszynę do pionu i odjedziemy z miejsca zdarzenia o własnych siłach.

Niestety, w wielu przypadkach rozmiar zniszczeń może skutecznie uniemożliwić nam szybką ewakuację nawet, jeśli sami jesteśmy nadal na chodzie. Ułamana klamka sprzęgła, pęknięta pompa hamulca, skrzywiona kierownica, urwany podnóżek, cieknący zbiornik paliwa, pęknięte pokrywy silnika czy wgięta rama to tylko przykłady niektórych uszkodzeń, jakie mogą wystąpić nawet przy pozornie niewielkich wywrotkach. Nigdy nie będziemy w stanie przewidzieć czy i w jaki sposób dojdzie to upadku, ale możemy podjąć pewne kroki zmierzające do zabezpieczenia motocykla przynajmniej przed częścią czarnych scenariuszy.

crashpady motocykl

W niniejszym artykule postaram się pokrótce przedstawić dostępne elementy do zabezpieczenia motocykla a następnie ocenić ich faktyczną skuteczność na podstawie własnych doświadczeń. Wspomnę też o tym, z czego zrezygnowałem, stając się mądrym Polakiem po szkodzie.

Przez własne doświadczenia rozumiem tutaj dwie wywrotki typu lowside – jedna na prawą a druga na lewą stronę. Do pierwszej wywrotki doszło na torze i był to uślizg przodu w szczycie zakrętu przy prędkości około 80 km/h. Z racji typu i miejsca uślizgu, odległość pomiędzy bokiem motocykla a nawierzchnią nie była duża, nie mniej chropowatość asfaltu jest tu znacznie większa niż na drodze publicznej. Po wpadnięciu w piasek, motocykl rolował, stąd uszkodzenia zbiornika i zadupka. Druga wywrotka przy prędkości około 60 km/h wydarzyła się na szosie na wyjściu zakrętu a więc już przy dość niewielkim kącie pochylenia. Uślizg tyłu okazał się na tyle duży, że przednia opona nie była w stanie utrzymać przyczepności na mokrej nawierzchni, co w efekcie skończyło się również lowsidem z dość znacznej wysokości. Motocykl sunął po jezdni nie uderzając w żadną stałą przeszkodę. Tak na marginesie, obydwa te zdarzenia były wynikiem błędów prowadzącego.

 

zabezpieczenie motocykla przed upadkiem

 Jednym z najbardziej rozpowszechnionych elementów do zabezpieczenia motocykla przed skutkami upadków są ochraniacze ramy, popularnie zwane crashpadami. Celem wszystkich produktów tego typu jest zapobiegnięcia lub zminimalizowanie kontaktu ramy oraz owiewek z nawierzchnią w momencie wywrotki, czy to w czasie jazdy czy na postoju. Pomysł ten jest już bardzo stary a liczba producentów tych elementów prawdopodobnie dorównuje już liczbie modeli motocykli poruszających się po drogach, co tylko może świadczyć o wysokiej skuteczności tego rozwiązania.

Czy przy wyborze crashpadów kierować się ceną? Według mnie, cena nie jest tu najważniejszym wskaźnikiem skuteczności. Oczywiście, musi ona być adekwatna do elementu, jaki dany crashpad ma chronić, nie mniej, źle zaprojektowany produkt wykonany nawet na najbardziej atrakcyjnego (czytaj najdroższego) materiału nie będzie właściwie spełniał swoje funkcji. Ze względu na dość dużą konkurencję w tym sektorze, producenci zadają się obecnie prześcigać we wzornictwie i kolorach. Nie zmienia to faktu, że nawet relatywnie „brzydki” crashpad wytoczony z kawałka nylonu przez zaprzyjaźnionego Pana Czesia, może być niezwykle skuteczny, pod warunkiem, że został prawidłowo osadzony.

crashpad

 

Jeśli chodzi o sposoby mocowania to producenci oferują nam dwie lub nawet trzy możliwości. Pierwsza to montaż z wykorzystaniem śrub owiewek. Taki sposób zamocowania może dawać nadzieję na pewien stopień ochrony w przypadku wywrotek parkingowych, ale mocne uderzenie z pewnością wygięłoby śrubę lub nawet wyrwało ją zupełnie wraz ze stelażem jeśli taki występuje. Powodem, dlaczego cześć ludzi decyduję się na takie rozwiązanie jest łatwość montażu. W niektórych motocyklach, przytwierdzenie craspadu bezpośrednio do mocnego punktu ramy jest niemożliwe bez posunięcia się do modyfikacji owiewek lub nawet zbiorniczka wyrównawczego płynu chłodniczego.

Niektórzy producenci chcąc zadowolić klientów, wychodzą naprzeciw z kolejnym rozwiązaniem, jakim są różnego rodzaju adaptery umożliwiające montaż crashpadu bez ingerencji w owiewkę. Taki crashpad będzie pośrednio znajdował się we właściwym miejscu, jakim jest, na przykład, punkt mocowania silnika w ramie motocykla, ale sam adapter, jeśli zaprojektowany nieprawidłowo, staje się wtedy dodatkową dźwignią potęgującą obciążenie na ten punkt, co w niektórych przypadkach może zakończyć się nawet uszkodzeniem ramy. Istnieją firmy, które wzbraniają się przed mocowaniem crashpadów za pośrednictwem adapterów i nigdy takiego rozwiązanie nie wprowadzą, inne starają się zaoferować coś tym, których perspektywa wiercenia otworów w owiewce przeraża na tyle, że są nawet w stanie zapłacić więcej byleby tylko tego uniknąć. Wybór zawsze należy do użytkownika, nie mniej warto przed zakupem zadać kilka pytań producentowi by sprawdzić czy jest w stanie poprzeć swoje informacje marketingowe jakimiś konkretnymi dowodami lub badaniami.

 

crashpady

 

Trzecim i najlepszym rozwiązaniem jest montaż bezpośrednio do ramy w punktach mocowania silnika za pośrednictwem długich śrub o określonej twardości. Takie rozwiązanie musi być wystarczająca wytrzymałe by pozostało na swoim miejscu w zetknięciu z różnymi siłami występującymi podczas upadku, ale nie może być tak mocne by przenosiło całe to obciążenie na punkty mocowania silnika, stwarzając zagrożenie uszkodzenia ramy. Innymi słowy, chcemy poświęcić crashpad przed owiewkami oraz ramą i to dokładnie w tej kolejności. W rzeczywistości jest to bardzo trudne do osiągnięcia w każdej sytuacji, dlatego pozostaje nam mieć tylko nadzieję, że rozwiązanie, jakie wybraliśmy spełni swoją funkcję. Jeśli chodzi o sam materiał, z jakiego wykonany jest craspad to musi on godzić w sobie trzy podstawowe wymagania: Odporność na ścieranie – materiał powinien być na tyle twardy by spowolnić sunący na boku motocykl i nie zetrzeć się do śruby w połowie ślizgu. Wytrzymałość mechaniczna – materiał powinien być mocny, ale nie kruchy czy skłonny do pękania. Zdolność pochłaniania energii – użyty materiał powinien posiadać pewne zdolności pochłaniania energii by nie przenosić jej w całości na śruby czy punkty mocowania, co tłumaczy, dlaczego aluminium czy stal to nie za dobry pomysł, jeśli chodzi o materiał na crashpady.

 

aluminiowe wkładki

 

 

Większość wysokiej jakości crashpadów dostępnych na rynku jest wykonana z pewnego gatunku nylonu lub Derlinu. Wachlarz tworzyw sztucznych o pożądanych właściwościach jest jednak dość szeroki. Ważne jest by crashpad był odpowiednio wzmocniony aluminiową lub stalową wkładką. Nylon czy Derlin nie są materiałami na tyle wytrzymałymi by mogły przenieść obciążenie trzymając się jedynie na samej śrubie mocującej. Jeśli chodzi o śruby mocujuące to ważne żeby były one wykonane ze stali nierdzewnej o odpowiedniej twardości, w moim motocyklu twardość tych śrub wynosi 8.8 i póki, co się sprawdza. Mocując craspad, warto posmarować gwint śruby specjalnym klejem do gwintów i sprawdzić moment jej dokręcenia, dla mojego GSXR 750 K1 jest to 55 Nm.

 

crashpady

 

Jak można stwierdzić na podstawie fotografii, crashpady w moim motocyklu to samoróbka wytoczona przez wspomnianego Pana Czesia, choć pewnie był to bardziej jakiś Seniore Jiuseppe gdyż motocykl został zaimportowany z Włoch. Tak czy owak, mają one kilka cech, o których warto wspomnieć. Pierwsza z nich to obły kształt i dość duża powierzchnia, dzięki czemu motocykl sunie w sposób dość stabilny i ma mniejsze szanse zahaczenia o wyrwy w nawierzchni czy inne nierówności. Crashpady te są też znacznie krótsze niż większość dostępnych na runku, co niesie ze sobą jeszcze jedną zaletę w postaci tego, że motocykl leży na boku dosyć płasko, co zmniejsza ryzyko zahaczenia opon o asfalt i posłania całej maszyny w ruch wirowy. Minusem takiej długości jest to, że owiewki nie są aż tak dobrze chronione, ale w przypadku osób jeżdżących w laminatach nie jest to pewnie aż tak istotne. W moim przypadku uszkodzenia owiewek były i tak minimalne. Pozostali użytkownicy, będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, który element motocykla jest dla nich najważniejszy. Oczywiście, w niesprzyjających okolicznościach takich jak grząski lub nierówny teren motocykl może zostać podbity i zacząć kozłować i żadna długość craspadów nie będzie w stanie temu zapobiec. Nie wspominam tutaj o uderzeniu w przeszkody stałe typu słup czy drzewo gdyż nie ma zabezpieczeń, które mogłyby przyjść nam tutaj z pomocą.

crashpad osi

Obydwa crashpady zamontowane w moim motocyklu przeszły próbę pomyślnie i nie wymagają jeszcze wymiany. Problem pojawił się z prawej strony gdyż lekkie wygięcie śruby mocującej utrudnia jej wykręcenie, ale jest to problem wspólny dla wszystkich produktów tego typu. Producenci będą musieli pomyśleć tutaj nad jakimś rozwiązaniem, być może gwint na obydwu końcach śruby i mocowanie crashpadu nakrętką ułatwiającą jego demontaż po upadku byłby tutaj jakimś wyjściem? Na szczęście rozwój tej grupy akcesoriów trwa nadal i cały czas pojawiają się nowe rozwiązania.

 

W motocyklach w których oś koła przedniego jest otwarta na obydwu końcach, istnieje możliwość montażu crashpadu także i w tym miejscu. Taki crashpad, oprócz samej osi będzie chronił lagi i zaciski hamulcowe przed otarciem. Może on również przyczyniać się do zmniejszenia ryzyka zetknięcia się przedniej opony z asfaltem a co za tym idzie zmiany położenia motocykla. Crashpad ten jest produktem rodzimym i również się sprawdził. Po dwóch wywrotkach nadal jest zdatny do dalszego użytkowania. Jego konstrukcja jest bardzo prosta i składa się z przechodzącego przez oś aluminiowego pręta z nagwintowanymi otworami na obydwu końcach oraz dwóch padów z tworzywa przykręcanych śrubami imbusowymi. Nie wystają one za dużo na boki, mają zaokrąglony kształt a nawet w przypadku zahaczania o jakąś przeszkodę niewielkie śruby zapewne zostałyby zerwane zanim doszłoby do uszkodzenia osi czy widelca. Myślę, że jest to całkiem niezły dodatek a oprócz tego nieźle wygląda.

crashpad osi koła

 

Crashpady w podobnej formie można również montować w osi koła tylnego czy też w osi wahacza, u mnie jednak zostały zastosowane inne produkty, które zabezpieczające te miejsca. Jeśli wahacz wyposażony jest w miejsca do montażu szpulek pod podnośnik to te elementy przeważnie będą też w stanie zabezpieczyć oś i wahacz przed otarciem. W sprzedaży dostępne są nawet szpulki specjalnie przystosowane do tego zadania z dłuższą końcówką z tworzywa, choć, jak widać na zdjęciu, nawet zwykła szpulka jest w stanie zapewnić pewien poziom ochrony.

szpulka

 

Ważną rzeczą jest też zabezpieczenie podnóżków i dźwigni zmiany biegów oraz hamulca, które bardzo często ulegają uszkodzeniu podczas ślizgu. Craspad w punkcie mocowania silnika oraz szpulki wahacza mogą nie być wystarczające by ochronić te elementy. W motocyklach z układem wydechowym poprowadzonym bokiem, istnieje jeszcze ryzyko wgięcia wahacza przez rurę wydechową w czasie przewrotki na prawą stronę. By temu zapobiec, można spróbować użyć crashpadu w osi wahacza lub też pokusić się o akcesoryjne sety. Podnóżki w takich setach nie składają się, działając jak craspad a oprócz tego są mniej podatne na uszkodzenia. W moim przypadku, sety akcesoryjne przetrwały dwie wywrotki wykazując tylko z minimalne uszkodzenia i są nadal zdatne do użycia. Dodatkowo, skutecznie zapobiegły wpasowaniu się wydechu w zastrzał wahacza.

 

set prawy

 

 

Jeśli chodzi o samą końcówkę wydechu, to też można ją w jakiś sposób zabezpieczyć, bo wielce prawdopodobnym jest, że wjedzie ona w kontakt z nawierzchnią w tym czy innym punkcie. Jedna z firm nawet oferuje w tym celu specjalne ochraniacze, choć pewnie można by coś przygotować i samemu z kawałka blachy. Ja nie poczyniłem takich kroków, przez co mój wydech został nieco zeszlifowany. Teraz przynajmniej wiem gdzie leży to newralgiczne miejsce.

 

wydech gleba

 

Kolejną rzeczą, jaką pominąłem było zabezpieczenie wystającego dekla alternatora. Niestety, craspady czy stałe sety nie zawsze będą w stanie ochronić ten dość delikatny element przed zeszlifowaniem czy pęknięciem. Pokrywy silnika wykonane są z bardzo lekkich stopów, przeważnie magnezowych, które po prostu są bardzo mało odporne na uszkodzenia mechaniczne. Nie dość, że ścierają się w kontakcie z asfaltem w tempie sera żółtego to jeszcze potrafią pęknąć nawet przy upadku motocykla z bocznej stopki. Ci wybierający się na tor nie powinni zapominać o tym elemencie gdyż może on wykluczyć motocykl z dalszej jazdy nawet w przypadku dających się szybko naprawić innych uszkodzeń. Niestety, mówię tutaj z własnego doświadczenia, dzień spędzony na trybunie zamiast na torze nie należy do przyjemnych. Na odludziu, widok dziury w deklu i perspektywa wyjmowania żwiru z silnika też może nie napawać optymizmem, co do najbliższej przyszłości. Na szczęście, do dyspozycji mamy tutaj akcesoryjne dekle wyścigowe, które według informacji producentów, są w stanie znieść nawet kilka ślizgów przy wysokiej prędkości. Niektóre z nich wyposażone są nawet w wymienne „łyżwy” ślizgowe.

Nie da się ukryć, że takie akcesoryjne pokrywy silnika, choć niezwykle skuteczne, są dosyć drogie. Jest jednak tańsza alternatywa w postaci wszelkiego rodzaju nakładek. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego rozwiązania, ale w końcu przekonał mnie materiał zdjęciowy producenta i łatwość montażu niewymagająca demontażu dekla. Po dokładnym obejrzeniu tej nakładki jestem przekonany, że jest ona w stanie przyjąć, co najmniej jeden ślizg a na dodatek jest bardzo starannie wykonana i wygląda świetnie na motocyklu. W punkcie potencjalnego kontaktu z nawierzchnią, materiał jest bardzo gruby i jak widać na poniższej fotografii nie przeciera się na wylot nawet podczas upadków z wysokich prędkości. Nakładkę taką montuje się po prostu na silikon wysokotemperaturowy. Trzyma bardzo mocny a jako dowód napiszę tylko, że musiałem ją w pewnym momencie zdemontować, celem wymiany uzwojenia alternatora i nic oprócz łomu jej nie ruszyło. Nakładka wyszła z tej próby sił bez szwanku, co tylko świadczy o jej wysokiej jakości. Więcej informacji na temat metod produkcji i wykonania tych konkretnych nakładek można uzyskać bezpośrednio u producenta gdyż jest to nasz rodak. Zabawne, co Polacy potrafią zdziałać po przekroczeniu linii Odry.

 

nakładka dekla motocykl

 

Należy zastanowić się przed zastosowaniem różnego rodzaju tanich crashpadów mocowanych za pośrednictwem śrub dekli silnika, zwłaszcza, gdy są one długie. Te miejsce nie są dostatecznie silne i mogą nie wytrzymać poważnego obciążenia. Przypadki pęknięć karterów po zastosowaniu takich crashpadów nie należą do nieznanych. By zabezpieczyć powierzchnie ramy przed porysowaniem żwirem zamontowałem również „carbonowe” nakładki kupione od chałupnika na jednym z portali aukcyjnym. Nie są one tak wysokiej jakości, ale rama zabezpieczona crashpadami raczej nie wejdzie w bezpośredni kontakt z płaską nawierzchnią, co najwyżej może zostać porysowana, to też takie panele przymocowane na klej do szyb samochodowych powinny w pełni wystarczyć. Dodatkowo, chronią one ramę przed zarysowaniami w czasie pospiesznego montażu owiewek, ale na odporność na jakieś większe uderzenia raczej nie ma co tutaj liczyć.

 

nakładka ramy lewa

 

Jeśli chodzi o kierownicę to przy zastosowaniu powyższych akcesoriów nie weszły one w kontakt z nawierzchnią. Do tej pory nie stosowałem żadnych specjalnych końcówek kierownicy, ale w niektórych maszynach mogą one mieć rację bytu.

Podsumowując, lepsze jakiekolwiek zabezpieczanie niż żadne, ale pod warunkiem, że jest ono dobrze zaprojektowane. Generalnie powinniśmy zabezpieczyć motocykl w najlepszym stopniu, na jaki nas na to stać, zwracając zawszę szczególną uwagę na skuteczności poszczególnych elementów. Oczywiście lepiej, żeby nasz wydatek nigdy nie okazał się rzeczywiście potrzebny a jedynie ładnie wyglądał na motocyklu, nie mniej pojazd jednośladowy to tylko dwa koła, przez co można przypuszczać, że prędzej czy później znajdzie się na ziemi, czy to za sprawą motocyklisty czy samych sił grawitacyjnych. Ocenę tego ryzyka pozostawiam czytelnikowi.

nakładka uszkodzona

 

 

ochraniacz wydechu

Źródła:

MotovationUSA.com

CARBONADI.de

R&GRacing.com

 

Autor: Tomasz Migacz

sportjazda.pl